" Ponieważ jestem tak szczęśliwa,
tobie nie muszę tego tłumaczyć.
Moja cała złość i moje łzy,
Mój cały śmiech należy się tobie,
tylko tobie... "
( Luxuslärm -Unsterblich )
- Naty! - Krzyknął ktoś z dołu. - Zaraz się spóźnisz!
Odetchnęłam głośno, po czym chwyciłam ubrania i udałam się do łazienki.
Kilka minut później siedziałam już w kuchni i ładowałam w siebie śniadanie. Myślałam nad tym wszystkim. Nad tym, czy ktokolwiek w ogóle by się zorientował, gdybym zniknęła. Ale z drugiej strony, był ktoś, dla kogo warto było to wszystko przetrwać. Ręka zamarła mi w miejscu, kiedy Lena weszła do kuchni.
- Coś ci się stało?? - spytała siostra uśmiechając się lekko, po czym usiadła obok mnie.
Pokiwałam głową i poprawiłam fryzurę. Lena była takim jakby aniołkiem dla rodziców. Według nich, nie mogła zrobić niczego złego, bo była... po prostu słodka. Chciałabym być taka jak ona. Zdecydowana, pełna energii i mieć tyle przyjaciół ile ona. A dlaczego rodzice mieli ją za aniołka?? Cóż, wychodziła z domu w mega grzecznych ubraniach, a w szkole przebierała się w inne rzeczy. I gdzie tu sprawiedliwość...
- Muszę lecieć - rzuciłam do dziewczyny, po czym chwyciłam torbę i nie czekając na odpowiedź, wybiegłam na dwór.
Od razu uderzyły we mnie promienie słoneczne. Nie zważałam na to. Ruszyłam w stronę studia. Nie rozglądałam się w około. Po prostu idę przed siebie. Nie obchodzi mnie nic innego, niż droga przede mną. Kompletnie się wyłączam. Słyszałam tylko stukanie moich butów.
- Naty! - usłyszałam krzyk jakiejś dziewczyny.
Przyspieszyłam kroku.
- Proszę cię! - nie odpuszczała tamta.
Teraz już biegłam. Nie mogłam stanąć. Nie mogłam pozwolić, aby mnie dogoniła. Nie chciałam mieć z nią już nic wspólnego. Ludmiła była już przeszłością w moim życiu. Minęłam kilka kolejnych domów. Nie patrzyłam za siebie. Zastanawiałam się, czy za mną biegnie. Nie miałam odwagi spojrzeć w tył. Nie słyszałam już jej kroków. Powoli zaczęłam zwalniać. Dobra, dała mi spokój. Nie mogę pozwolić jej znów się owinąć wokół palca. Przynajmniej nie tym razem. W końcu po tylu miesiącach męczenia, jedna osoba przemówiła mi do rozsądku. Widzę już te kolorowe plakaty i figurki. Studio 21. Czuję się w nim, jak w drugim domu. Idę powoli do wejścia. Mijam wiele obojętnych mi spojrzeń i pobiegłam w stronę szafek. Stanęłam przy jednej z nich i zaczęłam chować do niej różne kartki. Wydawało mi się, że nikt nie zwracał na mnie uwagi. Ale jednak nie. Chłopak w kolorowej czapce z daszkiem i słuchawkami, stał oparty o ścianę i uśmiechał się do mnie. Znów spojrzałam w głąb szafki. Nie było tam nic zbyt ciekawego, ale musiałam uciec od jego wzroku. Przypomniałam sobie jego uśmiech. Tylko to teraz zaprzątało mi głowę....
- Hej. - To był jego głos.
Powoli się odwróciłam. Znów ten uśmiech. I te cudowne, ciemne oczy.
- Cześć - odpowiedziałam chowając głowę w szafkę.
- Unikasz mnie? - spytał nieśmiało. - Boisz się, że ktoś nas zobaczy?
Dlaczego to wszystko musi być aż tak trudne??
- Maxi, dobrze wiesz, co by się stało, gdyby oni się dowie... - Chłopak mi przerwał.
- Ale się nie dowiedzą - zapewnił mnie, uśmiechając się słodko i przybliżając bliżej mnie.
- Przyrzekasz? - spytałam patrząc na niego niepewnie.
- Przyrzekam.
Kiedy na niego patrzyłam, zdałam sobie sprawę, że cały mój świat, stoi centralnie przede mną. Nie byli nim moi rodzice, nawet siostra. Tylko on. Maxi Ponte. Uważany przez moich rodziców za gangstera i rapera za dwa grosze. Ale ja widziałam go inaczej. Był słodkim, przystojnym i utalentowanym chłopakiem, który zatrzasnął się w moim sercu na dobre. Nie wiedziałam jakim sposobem, ale to się stało. Oczywiście dzięki moim kochanym rodzicom, musieliśmy się z tym wszystkim ukrywać. Nie wiem, co oni by mi zrobili, gdyby się dowiedzieli.
- Wszystko dobrze? - spytał po chwili milczenia chłopak.
- Tak, nic mi nie jest. Po prostu... zamyśliłam się - odpowiedziałam wpatrując się w jego hipnotyzujące oczy.
- Wiesz, tęskniłem za tobą. Nie widzieliśmy się dość długo.
- Wiem.... Ja... Przepraszam cię, ale wiesz jacy są rodzice. Muszę prawie wszystko przed nimi ukrywać.
- Posłuchaj Naty. - Położył rękę na moim policzku. - Niedługo to wszystko się skończy. Kiedy skończymy szkołę, wyjedziemy stąd. Jeszcze nie wiem gdzie, ale na pewno jak najdalej.
Przybliżaliśmy się do siebie coraz bardziej. Czułam jego oddech pachnący pastą do zębów. Czułam jego ciepłą dłoń na moim policzku. Czułam go całą sobą.
Przypomniałam sobie o czymś. Jednym ruchem odepchnęłam się od Maxi'ego, który zdziwił się na mój ruch. Robiłam to niechętnie.
- Coś się stało? - spytał zdezorientowany chłopak. - Jeżeli tego nie chciałaś, mogłaś powiedzieć.
- Co? Nie, no co ty Maxi. Chcę tego.... Ale... - przerwałam i wskazałam głową na zegar wiszący na ścianie.
Maxi odwrócił głowę tak, że mogłam z łatwością przeczytać napis na jego czapce. " Nie daj się zniewolić ". Łatwo powiedzieć...
- Kurczę zapomniałem - znów odwrócił głowę, dzięki czemu spotkałam jego troskliwe spojrzenie. - Mam zajęcia. Przepraszam. Do zobaczenia piękna.
Znów się przybliżył. W ostatniej chwili, jego usta skręciły i zatrzymały się na moim policzku. Kiedy odsunął głowę, ścisnął mi dłoń i uśmiechnął słodko, po czym odbiegł do jednej z sal. Ale ja nadal patrzyłam w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą były jego oczy. Na samo wspomnienie o nim, wywołało uśmiech na mojej twarzy. Stałam i patrzyłam w jedno miejsce, śmiejąc się do siebie jak głupia.
***
- Hej Naty! - usłyszałam wołanie jakiegoś chłopaka.
Było już po zajęciach. Zwykle nikt nie zwracał na mnie uwagi. Oprócz Maxi'ego. Ale to nie był jego głos. Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na wysokiego bruneta, z maksymalnie podniesioną grzywką.
- Cześć Fede - odpowiedziałam zdawkowo.
- Mogłabyś mi wytłumaczyć dlaczego mnie unikasz? - spytał zdenerwowany.
- Ale...
- Przecież jestem twoim przyjacielem. Nie powinno cię obchodzić, że chodzę z Lu.
Spojrzałam mu prosto w oczy. Przyznaję, unikałam go. Ale to nie było ze względu na Ludmiłę.
- Federico, ok unikałam cię. Ale przecież dobrze wiesz, że to nie z tego....
- To dlaczego?? Może uważasz, że jestem jakiś dziwny, co??
Jak on może tak mówić.
- Nie. No co ty...
- Wiesz, co? Po prostu się już do mnie nie odzywaj.
Odszedł. Stałam z otwartymi oczami, z których prawie wypływały łzy. Mój jedyny przyjaciel. Odwrócił się ode mnie. Ale nie. Nie mogę dać po sobie poznać, że jestem smutna. Ruszyłam do szafki. Otworzyłam ją na oścież, a ze środka wyskoczyła mała karteczka.
Przyjdź do parku. Czekam.
Maxi
Serce prawie mi stanęło kiedy ją przeczytałam. Nie zastanawiałam się dłużej. Zamknęłam szafkę, zarzuciłam torebkę na ramię i wybiegłam ze Studia. Park był niedaleko. Ale i tak biegłam, jakby ktoś mnie gonił z siekierą w dłoni. Kilka metrów. Nagle złapało mnie to, co zawsze mam przed występem. Tak jakby trema. Ale niby przed czym?? Przecież to Maxi. Kochany Maxi.
W końcu. Ten piękny zapach drzew i uspokajający szum wody. To właśnie tu przychodziłam, aby się odstresować. Stanęłam przy jednym z drzew i zapatrzyłam się w niebo. Wsłuchałam się w szelest liści i śpiew ptaków. Nagle ktoś złapał mnie za rękę.
- Piękna pogoda, prawda? - spytał uroczy głos. - Ale nigdy nie dorówna tego, jaka ty jesteś piękna.
Przede mną pojawił się Maxi z ciepłym uśmiechem na twarzy. W jednej ręce trzymał małego kwiatka, a drugą, ściskał moją dłoń.
- To dla ciebie - powiedział chłopak podając mi małego kwiatuszka. - Pomyślałem że ci się spodoba.
I znów to samo. Ten słodki uśmiech. Nogi uginały mi się pod ciężarem ciała, a uśmiech sam pchał się na usta.
- Idziemy się przejść? - spytał podając mi rękę.
Byłam jak w transie. Nie wiem jak to się działo. Ale nie chciałam tego przerywać. Chciałam po prostu być. Z nim. Już do końca.
- Podobnież pokłóciłaś się z Fede - zaczął niespodziewanie chłopak.
- Skąd to wiesz? - odpowiedziałam pytaniem z lekkim uśmiechem.
- Widziałem was - odpowiedział patrząc mi w oczy. - Wiem, czemu go unikałaś. Rozumiem cię, ale to niezbyt fair według niego.
Wiedziałam o tym. Ale nie wiedziałam, jak to odkręcić. To wszystko było dla mnie zbyt wielkie. Zbyt przytłaczające. I właśnie w tych chwilach człowiek zdaje sobie sprawę, że warto się czasem siebie zapytać, czemu to życie jest tak wobec ciebie okrutne...
- Dobra, ale nie przyszedłem ci tutaj truć nad uchem - uśmiechnął się Maxi i przystanął na chwilę. - Chciałem porozmawiać. O nas. A właściwie o tym wszystkim.
Chłopak mocniej ścisnął moją rękę i pociągnął mnie w stronę jednej z ławek. Serce biło mi jak szalone. Ale to chyba o to chodzi w miłości, prawda??
- No więc o co chodzi? - spytałam patrząc na niego z uśmiechem.
- Pamiętasz jak mówiłem ci, że kiedy to wszystko ucichnie wyjedziemy stąd?
W odpowiedzi kiwnęłam lekko głową.
- Nie chcę, żebyś brała to jako słowa rzucane na wiatr - powiedział Maxi i spojrzał mi w oczy. - Chcę, żebyś naprawdę zobaczyła we mnie kogoś, kto pokochał cię mocniej niż ktokolwiek inny.
Chłopak przybliżał się do mnie z każdym słowem. Serce zaczynało cały czas bić mi szybciej. Nie wątpiłam w to co mówił. Wiedziałam, że on naprawdę mnie kocha. Nie obchodziło mnie to, co mówili moi rodzice. Ja go kochałam. On mnie. Tego nie można zmarnować. To właśnie on jest dla mnie najważniejszy. Nikt inny. Moi rodzice, moja siostra, nawet cały świat, mógłby nie istnieć. Teraz to on. Tylko on dla mnie istniał i przyćmił mi mój świat. Nasze usta coraz bardziej się do siebie zbliżały. Coraz bliżej i bliżej.
- Natalio Navarro - usłyszałam dobrze znany mi głos.
Razem z Maxim odepchnęliśmy się od siebie jakbyśmy parzyli i jednocześnie odwróciliśmy głowy. Nie, to nie mogła być prawda. Nie tym razem.
- Cześć Fede - odpowiedziałam zdawkowo.
- Mogłabyś mi wytłumaczyć dlaczego mnie unikasz? - spytał zdenerwowany.
- Ale...
- Przecież jestem twoim przyjacielem. Nie powinno cię obchodzić, że chodzę z Lu.
Spojrzałam mu prosto w oczy. Przyznaję, unikałam go. Ale to nie było ze względu na Ludmiłę.
- Federico, ok unikałam cię. Ale przecież dobrze wiesz, że to nie z tego....
- To dlaczego?? Może uważasz, że jestem jakiś dziwny, co??
Jak on może tak mówić.
- Nie. No co ty...
- Wiesz, co? Po prostu się już do mnie nie odzywaj.
Odszedł. Stałam z otwartymi oczami, z których prawie wypływały łzy. Mój jedyny przyjaciel. Odwrócił się ode mnie. Ale nie. Nie mogę dać po sobie poznać, że jestem smutna. Ruszyłam do szafki. Otworzyłam ją na oścież, a ze środka wyskoczyła mała karteczka.
Przyjdź do parku. Czekam.
Maxi
Serce prawie mi stanęło kiedy ją przeczytałam. Nie zastanawiałam się dłużej. Zamknęłam szafkę, zarzuciłam torebkę na ramię i wybiegłam ze Studia. Park był niedaleko. Ale i tak biegłam, jakby ktoś mnie gonił z siekierą w dłoni. Kilka metrów. Nagle złapało mnie to, co zawsze mam przed występem. Tak jakby trema. Ale niby przed czym?? Przecież to Maxi. Kochany Maxi.
W końcu. Ten piękny zapach drzew i uspokajający szum wody. To właśnie tu przychodziłam, aby się odstresować. Stanęłam przy jednym z drzew i zapatrzyłam się w niebo. Wsłuchałam się w szelest liści i śpiew ptaków. Nagle ktoś złapał mnie za rękę.
- Piękna pogoda, prawda? - spytał uroczy głos. - Ale nigdy nie dorówna tego, jaka ty jesteś piękna.
Przede mną pojawił się Maxi z ciepłym uśmiechem na twarzy. W jednej ręce trzymał małego kwiatka, a drugą, ściskał moją dłoń.
- To dla ciebie - powiedział chłopak podając mi małego kwiatuszka. - Pomyślałem że ci się spodoba.
I znów to samo. Ten słodki uśmiech. Nogi uginały mi się pod ciężarem ciała, a uśmiech sam pchał się na usta.
- Idziemy się przejść? - spytał podając mi rękę.
Byłam jak w transie. Nie wiem jak to się działo. Ale nie chciałam tego przerywać. Chciałam po prostu być. Z nim. Już do końca.
- Podobnież pokłóciłaś się z Fede - zaczął niespodziewanie chłopak.
- Skąd to wiesz? - odpowiedziałam pytaniem z lekkim uśmiechem.
- Widziałem was - odpowiedział patrząc mi w oczy. - Wiem, czemu go unikałaś. Rozumiem cię, ale to niezbyt fair według niego.
Wiedziałam o tym. Ale nie wiedziałam, jak to odkręcić. To wszystko było dla mnie zbyt wielkie. Zbyt przytłaczające. I właśnie w tych chwilach człowiek zdaje sobie sprawę, że warto się czasem siebie zapytać, czemu to życie jest tak wobec ciebie okrutne...
- Dobra, ale nie przyszedłem ci tutaj truć nad uchem - uśmiechnął się Maxi i przystanął na chwilę. - Chciałem porozmawiać. O nas. A właściwie o tym wszystkim.
Chłopak mocniej ścisnął moją rękę i pociągnął mnie w stronę jednej z ławek. Serce biło mi jak szalone. Ale to chyba o to chodzi w miłości, prawda??
- No więc o co chodzi? - spytałam patrząc na niego z uśmiechem.
- Pamiętasz jak mówiłem ci, że kiedy to wszystko ucichnie wyjedziemy stąd?
W odpowiedzi kiwnęłam lekko głową.
- Nie chcę, żebyś brała to jako słowa rzucane na wiatr - powiedział Maxi i spojrzał mi w oczy. - Chcę, żebyś naprawdę zobaczyła we mnie kogoś, kto pokochał cię mocniej niż ktokolwiek inny.
Chłopak przybliżał się do mnie z każdym słowem. Serce zaczynało cały czas bić mi szybciej. Nie wątpiłam w to co mówił. Wiedziałam, że on naprawdę mnie kocha. Nie obchodziło mnie to, co mówili moi rodzice. Ja go kochałam. On mnie. Tego nie można zmarnować. To właśnie on jest dla mnie najważniejszy. Nikt inny. Moi rodzice, moja siostra, nawet cały świat, mógłby nie istnieć. Teraz to on. Tylko on dla mnie istniał i przyćmił mi mój świat. Nasze usta coraz bardziej się do siebie zbliżały. Coraz bliżej i bliżej.
- Natalio Navarro - usłyszałam dobrze znany mi głos.
Razem z Maxim odepchnęliśmy się od siebie jakbyśmy parzyli i jednocześnie odwróciliśmy głowy. Nie, to nie mogła być prawda. Nie tym razem.
***
Na początku chciałam przeprosić, że tak późno dodaję, ale wiecie.... nawał pracy.... No i wiem.... kończę w takim momencie... huehue :-D jestem zła....
No więc zostawiam go bez komentarza.... chociaż myślę, że nie wyszedł tak jak chciałam....
Jedyne co jeszcze chciałam dodać to to....
Że jeżeli chodzi o nasze OP, to będą tu także One Shoty specjalnie na jakieś tam święta...
I jak jakaś dziewczyna będzie chciała...
To doda właśnie w ten dzień, co jest święto....
To chyba tyle co chciałam wam powiedzieć....
Tak więc kończę...
Mam nadzieję, że się spodobał....
Tak więc do zobaczenia....
Kriena
Kochanie ty moje !!!! <33333
OdpowiedzUsuńW końcu dodałaś !!! ;****
Ale mam podjarkę <3333
Awwwww...
Naxi *.*
Loffciam Cię <3333333
Czemu kończysz w takim momencie ?!
No czemu ja się pytam ???
Ale tobie wybaczę, bo wiem, że następna część będzie rewelacyjna !!! <3333
Co ja mogę jeszcze napisać xD
Kocham Cię i czekam na new ♥
Nutella ;*
Super xd
OdpowiedzUsuńczekam na next,
pozdrawiam
//Nati
Nooo, w końcu się doczekałam xD A ty mówiłaś, że nie zdążysz :P
OdpowiedzUsuńCudowne <333333 Kocham Naxi, i kocham to, jak piszesz <33333 Tak po prostu.
Sorry, ale się nie rozpiszę, bo muszę lecieć :P
Kocham <33333333333
uuuuuuu <333 Naxi <33333
OdpowiedzUsuńto było cudne <333
OdpowiedzUsuńNaxi <33
muszą się ukrywać :C
Naty pokłóciła się z Fede :C
ciekawe kto to ?
czekam na next ;***
Super ;) czekam na 2. część :)
OdpowiedzUsuńHoola ! ;3
OdpowiedzUsuńSuper napisany On Part ;D
Masz talencior xd ; *
Czyżby tą osobą pod koniec, która przerwała pocałunek była mama Natalii czy Ludmila ? xd
Dobra, dobra... proszę o next ;3
Zapraszam do mnie ; *
Ciao, xoxo ;D
~ Martyna .
Zostałyście nominowane do LBA!
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziecie tutaj: http://swiat-martiny.blogspot.com/
Gratuluję ;D
P.S. Piękny One Part *.*
UsuńMasz talent :D
Moje kochane Naxi < 33
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie violetta-opowiadanie-natalii.blogspot.com
Pozdrawiam.
Tyna : **
Super part ^^
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :)
Naxi <3
Czekam na kolejną część ;*